niedziela, 1 grudnia 2019




Kochani czytelnicy ( jeżeli jeszcze tu ktoś zagląda)
W związku z bardzo małą liczbą wyświetleń opowiadanie jest kontynuowane ale już nie tu.
Całość znajdująca się tutaj oraz nowe rozdziały pojawiają się na Wattpad...
Zainteresowanych zapraszam do czytania. A jeżeli ktoś nie będzie mógł odnaleźć opowiadania proszę o komentarze.


Miłego :-)

czwartek, 5 września 2019

Już Razem!!!

Dzień zleciał wyjątkowo szybko więc i szybko nastał wieczór.  O 19 mieliśmy już zastawiony stół i przygotowane zaplecze alkoholowe. Wiedziałem już, że Alex z Krisem coś szykowali ale, nie wiedziałem o co chodzi więc ciekawość wierciła mi dziurę w brzuchu. 
O 19.30 do salonu weszła reszta ekipy, czyli Alex, Krzyś i wysoki, dobrze zbudowany blondyn.  Od razu skojarzyłem, że pewnie to jest Marcin. 
- Cześć skarbie- powiedział chłopak i przytulił się do Eli. 
- Marcin, Piotrek, Piotrek , Marcin. - powiedziała Ela pokazując raz na mnie, raz na niego. 
- Cześć, wiele o tobie słyszałem- powiedział Marcin i podał mi rękę. 
- Haha, znając Elę to nie szczędziła ci szczegółów, wiem to bo równie dużo opowiadała o tobie. 
- Ej bez przesady, wcale tak dużo nie opowiadałam. - wtrąciła się Ela. 
- A no tak, zapomniałaś mi tylko powiedzieć ile ma cm- kiedy to powiedziałem wszyscy zaczęli się śmiać. A Ela zrobiła minę jakby miała mnie zabić. 
- Piotruś skarbie , kocham cię ale grabisz sobie - powiedziała Ela i potargała mi włosy. 
- Elu a powiedz mi dlaczego jest 8 miejsc, skoro jest nas tylko 6 osób. - Zapytał Alex.
- Bo rodzice po swojej randce mają wrócić, więc załapią się jeszcze na naszą imprezę. - odpowiedziała Ela. 
- Co ci jest? - zapytałem Alexa, bo podszedłem do niego i złapałem go za rękę. Dziwnie wyglądał, był blady. 
- Nic słońce, wszystko gra. - odpowiedział na odczepne. 
Impreza się rozkręciła, siedzieliśmy, jedliśmy i piliśmy . I za chwilę okazało się, że wybiła 24 i wrócili Emilia i Robert.  Byli oni już delikatnie wcięci było to widać , po śmieszkach i świecących oczach. Zresztą, my wcale nie byliśmy lepsi, no może poza Alexem, który mało pił. 
- O jakie fajne 3 pary nam się utworzyły - powiedziała Emili. 
- Gdzie ty tu mamo widzisz 3 pary ? - zapytała Ela. 
- No ty i Marcin, Piotruś i Alex i Adi i Kris -powiedziała a wszyscy zaczęli się nabijać z Adiego. 
- Z całym szacunkiem, Kris jest zajebiści przystojnym facetem i bardzo go lubię, ale jakoś nie pociąga mnie jego kuśka. Myślę , może dla równowagi, postaram się o synową dla was co ? 
- Synuś, jak wolisz - powiedział Robert.
    Mniej więcej o 1 w nocy Kris razem z Alexem wyszli z pokoju co było dziwne. Ale jeszcze dziwniej zrobiło się kiedy nagle w pokoju zgasło światło. Nagle do pokoju wrócił Krzysztof, który trzymał tacę pełną świecących świeczek zapachowych. Chwilę po nim , w pokoju pojawił się Alex, który niósł ogromnego pluszowego misi z sercem na którym widniał napis: "Kocham Cię Piotruś". 
- O kurde ale jaja. - w tle odezwał się Adi. 
- Ciiichoo- zawarczała Ela.
- Yyyy ten noo - zaczął Alex.- Jest mi trochę trudno, bo myślałem, że jedna rodziców nie będzie ale najwyżej się spalę ze wstydu. 
- Skarbie, jeżeli chcesz to wyjdziemy.- Odezwała Się Emili.
- Nie mamo, zostańcie, myślę, że też powinniście to usłyszeć.  No więc, Piotrze, Piotrku, Piotrusiu. Na początku naszej znajomości, okazałem się Debilem, skończonym idiotą,  mimo tego co czułem pozwoliłem ci odejść. Później chciałem cię odzyskać, ale za każdym razem kiedy widziałem cię pod uczelnią, tchórzyłem. 
- Cooo? Ty byłeś pod moją uczelnią- zapytałem zdziwiony. 
- Tak słońce, byłem i kilka razy widziałem cię pod twoim wydziałem. Ale nie potrafiłem podejść, bałem się siebie samego i tego, że mnie odtrącisz.  Teraz dzięki Eli  udało mi się Ciebie tutaj ściągnąć . I uprzedzając twoje pytania, tak, to wszystko było zaplanowane, jej wizyta u Ciebie w Warszawie i moje skrócone praktyki, których w ogóle nie było. Przepraszam cię za to ale musiałem cię odzyskać. Chcę żebyś wiedział , że pokochałem cię od samego początku, a z każdym dniem kocham cię coraz bardziej.  Od jakiegoś czasu powtarzasz, że nie jesteśmy razem a ja chcę żebyś wiedział, że moja miłość do Ciebie sprawia, że zawsze chcę być z Tobą. Wiedziałem, że nie lubisz kwiatów, dlatego ten miś jest dla Ciebie.  I jeszcze to - Alex wyjął z kieszeni sygnet który jak się okazało idealnie pasował na mój palec. . - I jeszcze tylko formalność, Piotrze, Piotrku , Piotrusiu czy zostaniesz moim partnerem, chłopakiem i mam nadzieję, przyszłym mężem?
     Nagle do moich oczu napłynęły łzy, nie bardzo wiedziałem co mam powiedzieć. Wstałem tylko i mocno jak nigdy dotąd przytuliłem Alexa. 
- Czy to znaczy tak skarbie? - zapytał Alex. 
- Tak - odpowiedziałem i szepnąłem mu do ucha "dziękuję" 
Na moje tak, wszyscy wstali i zaczęli bić brawa. 
- Zdrowie młodej Pary - skomentował Adi i wszyscy się napiliśmy. 


środa, 7 sierpnia 2019

Walentynki

    Dni spędzone razem z moim najlepszym przyjacielem i facetem, którego kocham były megaaa.
W sumie to obu ich kocham z tym, że na różne sposoby. Czas na wsi mijał bardzo szybko. Dzień w dzień mieliśmy co robić, nie mogłem narzekać na nudę. Z tego co zauważyłem Krzysztof, też był zadowolony z pobytu tutaj, co mnie osobiście cieszyło.
    14 lutego z samego rana wparowała mi do pokoju Ela.
    - Ej człowieku, robimy dziś imprezę. - zakomunikowała mi.
    - Yyyy no spoko ale jaką i z jakiego powodu. - zapytałem.
    - Impreza, czyli stół, jedzenie i picie. A powód nie jest potrzebny, choć dziś podobno jest.
    - Podobno ?- zapytałem.
    - No tak twierdzą Marcin Krzysztof i Alex . Mówią, że walentynki i w ogóle.
    - Walentynki, to dla mnie nie powód, raczej nie obchodzę tego święta. - skwitowałem
    - Guzik mnie to interesuje Pit. Szykujemy imprezę i koniec. - powiedziała, jakby wydając mi rozkaz.
    - No dobra, ale do czego ja ci jestem potrzebny? - zapytałem
    - No sama nie będę zapieprzała w kuchni jak mały chinol za dolara - zaśmiała się.
    -A , no mogłem się domyśleć, że to ja muszę  być tym drugim małym chinolem.- razem wybuchliśmy śmiechem.
    - No to dobrze, że się rozumiemy skarbeńku.
    - Ale moment, Kim jest Marcin. - zapytałem bo nagle mnie oświeciło co mówiła.
    - To mój chłopak pajacu, jeszcze go nie poznałeś ale opowiadałam ci o nim setki razy. Poza tym dziś ma przyjechać, więc wiesz, będzie trochę sztucznie na początku. - Elka się trochę zarumieniła kiedy o nim opowiadała.
     - Dlaczego sztucznie ?- zapytałem.
     - No wiesz, rodzice i mój oficjalny chłopak, co prawda go już znają ale słabo. Więc Piotruś liczę, że to ty i Alex będziecie dziś parą na świeczniku.
     - Na świeczniku możemy być, ale parą nie jesteśmy przypominam. - skomentowałem krótko.
    - No powiedzmy.- zaśmiała się.
    - Elu, nie powiedzmy tylko tak jest noo. Twój brat nadal nie poprosił mnie o rękę- zaśmiałem się,
    - Ja pierdziele ale z Ciebie księżniczka, nieee co ja gadam, prawdziwa księżna nie tylko księżniczka - powiedziała Elka z głupim uśmiechem i uciekła z mojego pokoju bo chyba widziała, że mam ochotę ją udusić.

    Całe popołudnie spędziłem z Elą w kuchni, szykując sałatki , przystawki i inne smaczne rzeczy do jedzenia. Oczywiście żaden z moich chłopców nie palił się do pomocy, gdyż twierdzili, że mają inne bardzo ważne rzeczy do zrobienia.  Pod wieczór dowiedzieliśmy się, że Emilii i Roberta jednak z nami nie będzie, bo jak się okazało mają wieczór w teatrze i romantyczną kolację we dwoje.

W pewnym momencie, straciłem chłopców z oczu, nie było ich ani w salonie ani też u mnie i u Krzyśka. Poszedłem więc do Alexa i kiedy otworzyłem drzwi, zdziwiło mnie to jak chłopcy siedzą blisko siebie i szepcą coś sobie. Na pierwszy rzut oka wyglądało to trochę, jakby się całowali  i to nawet nie w usta , ale szyję. Cała ta sytuacja, na tyle mnie zdziwiła, że nie wiedziałem co mam powiedzieć i po prostu się wycofałem.
    -Ej misio, poczekaj- krzyknął za mną Alex.
Ja natomiast, wiedziałem, że to nic takiego i nie mogę być o nic zazdrosny ale byłem na tyle skołowany, że poszedłem do pokoju i zacząłem udawać, że sprzątam.  Za chwilę w pokoju pojawili się Alex i za nim Kris.
    - Modra, co ty odpierdalasz?- zapytał Kris i złapał mnie za rękę.
    - Yyy Ja nic, sprzątam a co ?- udałem głupiego, bo nie mogłem okazać tego, że jestem zazdrosny.
    - No jak to nic, wchodzisz do pokoju, widzisz jak gadamy i wychodzisz bez słowa. Myszka chyba sobie nie myślisz, że my coś z Krzyśkiem nie ?- Alex zaczął się tłumaczyć.
    - Nie no absolutnie, szukałem was po prostu bo nie wiedziałem co robicie i już,.
    - Czyli wszystko gra ? - dopytywał Alex, a Ja tylko pokiwałem głową.
    - I nie jesteś zazdrosny ?
    - Kris nie,nie jestem chyba już powiedziałem tak ! - i chyba powiedziałem to zbyt głośno i dobitnie bo ich Krzysztof spuścił głowę o odpowiedział jedyne " Tak".
  Nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić, minąłem ich w drzwiach i rzuciłem tylko , że wracam do Eli.
    - Ej chinol, co ci jest ? - zapytała Ela, bo chyba zauważyła , że jestem jakiś pobudzony .
    - Mnie, nic. Wszystko gra. - odpowiedziałem na odczepne.
    - No jakie gra, skoro pomyliłeś cukier z solą i krem nam raczej nie wyjdzie.
    - O kurwa , przepraszam, jestem jakiś rozkojarzony.
    - No więc co jest?- Dopytywała a ja już wiedziałem, że muszę jej powiedzieć.
    - No dobra powiem ci, tylko nie bierz mnie za zazdrosnego debila, bo nim nie jestem.
    - Noooo... - ponaglała mnie.
    - Kiedy szukałem chłopców, znalazłem ich zamkniętych u Alexa w pokoju, siedzieli blisko siebie, nawet za blisko. Szeptali coś do ucha i wyglądało to tak, jakby się miziali. Później wyszedłem i trochę za bardzo naskoczyłem na Krisa.
    - No ok, czyli zamknęli się na klucz tak ?
    - No nie, po prostu drzwi były zamknięte. - odpowiedziałem .
    - Ja pierdziele, a czy widziałeś kiedyś aby drzwi do pokoju mojego, Alexa czy Adriana były kiedykolwiek otwarte ?
    - No nie. - odparłem.
    - No własnie, więc Piotruś , jesteś zazdrosnym debilem. Bo dla twojej informacji, ja wiem co robili chłopcy i oświadczam ci, że nie mają się ku sobie. I to co robili to było knucie niespodzianki , dla Ciebie baranie .
 Po tym co powiedziała Ela zrobiło mi się tak głupio ,że najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Nie wiedziałem jak , ale musiałem ich przeprosić a zwłaszcza Krisa.  Po cichym pukaniu do Drzwi pokoju mojego przyjaciela , usłyszałem ciche:
    - Proszę.
    - Możemy pogadać ? - zapytałem.
    - Nie nie pytaj głupio tylko właź - powiedzieli prawie, że równocześnie.
    - Krzysiu, przepraszam, nie chciałem Ci tak szorstko odpowiedzieć, po prostu jak was zobaczyłem to przez sekundę pomyślałem , że wy coś tam razem.
    - Jesteś idiotą Piotrek, kompletnym idiotą. Ja cię kocham, Alex cię kocha i no po prostu jesteś debilem..- powiedział Kris i podszedł i mnie mocno przytulił. A kiedy mnie puszczał , Ja dałem mu mocnego całusa prosto w usta.
    - Yyyy czy ja wam nie przeszkadzam? - zapytał zdezorientowany Alex .
    - A nie mówiłem, że musimy go przyzwyczaić - powiedziałem i razem z Krisem wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy się uspokoiliśmy, musieliśmy oczywiście, wszystko wyjaśnić Alexowi aby to on teraz nie był zazdrosny.
     - No nie wiem czy przywyknę - skomentował krótko.

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Dzień Po:-p

   Kolejnego dnia wstałem o godzinie 8:00 i poszedłem sprawdzić jak czuje się mój szanowny przyjaciel, bo poprzedni dzień skończył się bardzo późno. Aleksander i Krzysztof skończyli swoje filozoficzne rozmowy przy kielichu dopiero o 3 w nocy. Do Krisa nie musiałem nawet pukać, jak się okazało nie zamknął nawet drzwi na klucz. Kiedy wszedłem, zobaczyłem go śpiącego w połowie ubranego a w połowie rozebranego.
    - Kris, żyjesz - podszedłem i zacząłem go budzić.
    - Nie za bardzo - odpowiedział mi bardzo nie wyraźnie. - zaraz pęknie mi głowa - dodał.
    - Poczekaj tu na mnie, przyniosę ci jakiś przeciwbólowy. .
  Poszedłem do domu a w kuchni byli już wszyscy poza Alexem.
     - Cześć kochani.
    - Cześć słoneczko, siadaj już podaję śniadanie. - powiedziała Emili.
    - Ja zaraz wrócę, tylko przyszedłem po jakiś extra środek na kaca dal Krzysztofa.
    - Nooo nasi chłopcy wczoraj poszaleli. Proszę tu masz xxxxxx, to powinno pomóc na ból głowy a na resztę ruch i woda z ogórków.
    - Zaniosę to Krisowi i zajrzę do Alexa.

Po tym jak dałem Krzyśkowi leki i wsadziłem go pod zimy prysznic. Poszedłem na szybko zjadłem delikatne śniadanie i skierowałem się w stronę pokoju Alexa. Przez kilka sekund zacząłem się zastanawiać czy mam pukać, czy do pokoju swojego ukochanego mogę wejść bez pukania. Mimo wszystko stwierdziłem, że zapukam, nie czułem się jeszcze na tyle pewny relacji z Alexem.
    - Proszę- usłyszałem powolne dzwieki, wydające się z pokoju.
    W pokoju zastałem swojego ukochanego, który leżał na łóżku w samych bokserkach i zasłaniał głowę poduszką, ponieważ słońce raziło go w oczy.
    - O misio, jak dobrze, że to ty, ratuj moją głowę bo zaraz pęknie.
    - Nie pękałaby gdybyś wczoraj tyle nie wypił.  Proszę. podałem mu lekarstwo, które przyjął niczym zbawienie.
    - Musiałem dobrze poznać twojego przyjaciela skarbie, nie możesz być na mnie zły. A swoją drogą, dlaczego pukasz, tutaj powinieneś wchodzić jak do siebie.
     - Dobrze dobrze, ty mnie tu nie zagaduj pukaniem, ty mały niedobry alkoholiku.
     - Ej może i niedobry ale wcale nie taki mały. - próbował się zaśmiać ale ból głowy go szybko powstrzymał.
    - Weź zimny prysznic , to ci trochę pomoże i zapraszam na śniadanie i wodę z ogórków.
    - A buzii ???- zapytał jak małe dziecko.
    - Buzi będzie jak się doprowadzisz do porządku.  - powiedziałem i wróciłem do kuchni.
Po godzinie, kiedy piliśmy już kawę w salonie. W kuchni prawie, że równocześnie pojawili się Alex i Kris.
    - A gdzie papu - zapytał Alex.
    - Pit, to twoi alkoholicy, nakarm ich- zasiała się Ela.
   Przyznałem jej racje, więc wstałem i poszedłem , zrobiłem moim Panom śniadanie i kazałem im wypić po szklance wody z kiszonych ogórków.

Przez większość dnia Alex i Kris spędzili w pokojach , pod wieczór obaj siedzieli u mnie lecząc kaca. Ja miałem sporo rzeczy do zrobienia, więc raczej z nimi nie siedziałem.  Wieczorem kiedy siedzieliśmy wszyscy razem mieliśmy mogliśmy trochę pogadać.
    - Co jutro robimy ? - zapytał Kris.
    - Jutro walentynki - powiedział ALex.
    - Amerykańskie święto zakochanych, nigdy go nie obchodziłem. - powiedziałem.
    - Bo nigdy nie byłeś zakochany z tego co mi wiadomo.
    - No w sumie racja.
    - A teraz jesteś ?- zapytał ALex.
    - Serio pytasz ? - wysłałem mu zabijające spojrzenie.
    - Ermm tak - powiedział ..
    - No więc tak, jestem zakochany- odpowiedziałem.
    - A w kim? -dopytywał Alex.
    - Ty chyba chcesz dziś oberwać- podszedłem do Alexa i chwyciłem go za ramiona. - W tobie jestem zakochany pajacu. Może powiem to w prost , kocham cię. - dodałem.
    - Dziękuję, ja też cię bardzo kocham Piotrusiu - powiedział Alex i wtopił się w moje usta swoimi.
    - No to może ja już sobie pójdę- powiedział Kris.
    - Nie chcesz popatrzeć - zażartował Alex.
    - Nie raczej nie. Ale tak zupełnie szczerze chłopcy, to zajebiście razem wyglądacie. I macie moje błogosławieństwo.

czwartek, 28 marca 2019

Sojusz.

 O godzinie 18, tak jak ustaliliśmy wyjechałem na przystanek aby odebrać Krisa. Alex został w domu twierdząc, że da nam chwilę prywatności, bo pewnie będziemy chcieli pogadać. Kiedy zajechałem, mój przyjaciel już tam na mnie czekał.
    - No cześć mordko - powiedziałem i przytuliłem Krisa, który odwzajemnił uścisk.
    - Stęskniłem się, jak mogłeś mnie zostawiać samego na tyle czasu. - odpowiedział Krzyś.
    - No musisz mi to wybaczyć, a ja postaram ci się to wynagrodzić. A teraz wskakuj do auta, jedziemy.
    - Trochę się stresuję - powiedział Kris
    - Nie masz powodu, to są naprawdę kochani ludzie, po chwili poczujesz się jak u siebie.
    - Stresuję się z powodu zapoznania twojego ukochanego Alexa. -powiedział.
    - Czy ja wyczułem trochę sarkazmu mordko ?- zapytałem.
    - Szczerze to sam nie wiem, z jednej strony cieszę się, że jesteś szczęśliwy a z drugiej strony jesteś wściekły na tego gościa.
    - Yyyy dlaczego ?
    - Bo zdaję sobie sprawę z tego, że sporą cześć czasu, którą spędzałeś ze mną teraz przypadnie jemu. I to mi się nie podoba, po prostu jestem trochę zazdrosny. Ale kocham cie jak brata Pit i chcę abyś był szczęśliwy.
    - Ja Ciebie też kocham Kris, jesteś pierwszym prawdziwym i jedynym moim przyjacielem. Może to trochę głupio zabrzmi, ale mimo, że kocham Alexa, szaleję za nim i chcę z nim być to jeszcze nie mogę go nazwać swoim przyjacielem. Głupie nieee...
    - To nie jest głupie Pit, tylko logiczne, kochasz go ale się na nim zawiodłeś. Alex dopiero próbuje odbudowa twoje zaufanie, więc to co mówisz jest normalne pajacu.
    - A co do spędzania czasu to masz rację, teraz swój czas będę dzielił na rodziców , Ciebie, Alexa i studia. Ale i tak jesteś na wygranej pozycji bo razem studiujemy wiec czas na studiach też spędzam z tobą.
    - No wiem mordka ale i tak się jakoś obawiam, że mogę cię trochę stracić. - Kris jakby posmutniał. Ja pod pretekstem zmiany biegu, złapałem go za rękę.
    - Obiecuję, że tak nie będzie przyjaźń to taka prawdziwa miłość do grobowej deski. Ale będziemy musieli przyzwyczaić Alexa do naszej zażyłości, otwartości i okazywania uczuć.
    - Hahaha, czyli mówisz, że będą sceny zazdrości ? - zapytał Kris
    - Obawiam się, że tak, widzisz dajemy sobie buziaki w usta, często razem śpimy, wspólnie potrafimy się kąpać, po prostu nasza wspólna nagość nie jest nam obca..
    - Noo, nie jest nam obca , ale to jest fajne takie prawdziwe, potwierdza że mamy wspólnie do siebie zaufanie i chcę aby to wszystko zostało.
    - Ja też, dlatego mówię, że musimy nad Alexem pracować.
     - Ej Pit a powiedz mi ten twój chłopak to fajny ma sprzęt.?
    - Krisss, no wiesz !!!
    - No co , ciekawy jestem.
    - Szczerze to nie wiem.
    - TO WY jeszcze nic ten teges ???- zdziwił się Kris.
    - Ej, czy ty masz mnie za jakiegoś łatwego, pierwszego lepszego.. Nie jeszcze nic nie było, my nawet oficjalnie razem nie jesteśmy. Widziałem tylko jego wzwód przez boxerki i mam nadzieję, że mi się przewidziało....
    - Ok, czyli trzeba będzie popracować nad waszym życiem seksualnym ... A po twojej minie widzę, że będzie co łykać....
    - Kris, jesteś okropnyyy !!!
    - Wiem i za to mnie kochasz.

Kiedy dojechaliśmy do domu, najpierw wnieśliśmy rzeczy Krzysia do jego pokoju, który znajdował się obok mojego, drzwi obok drzwi.  Później poszliśmy do kuchni gdzie byli wszyscy poza moim chłopcem.
    - Kochani,poznajcie to jest mój przyjaciel Krzysztof, Krzyś , Kris . przedstawiłem wszystkim przyjaciela.
    - Dzień dobry, cześć - powiedział Krzyś. Po tym nastąpiła seria uścisków, i powitania nowego "członka rodziny" . Zanim się zorientowaliśmy minęła godzina , Krzysztof zdążył się najeść i napić i został z nim przeprowadzony wywiad. Znałem to z autopsji.
    - Ja pójdę poszukam Alexa. - Powiedziałem
    - Nie widziałeś do 2 h i już tęsknisz - zaśmiał się Adi.
    - Nom - odpowiedziałem i wyszedłem ciągnąc za sobą Krisa.
 Zaprowadziłem go do pokoju a w drzwiach pojawił się Alex.
    - O kurde słońce jakiś ty przystojny wypaliłem kiedy zobaczyłem elegancko ubranego Alexa.
    - Jak zawsze - zaśmiał się .
    - Krzysiu to jest Alexander. Alex to jest Krzysztof.
    - No w końcu mogę cię poznać, tyle się o tobie nasłuchałem, że czuję jakbym cię znał kawał czasu. - powiedział Kris i podszedł i przytulił Alexa, który nie został mu obojętny.

Wbrew temu co myślałem moi Panowie bardzo szybko złapali wspólny kontakt , wieczorem Emilii zrobiła imprezę powitalną na cześć Krzysztofa. Oczywiście nie obyło się bez mocniejszych trunków i mojej ulubionej cytrynówki. Kiedy ja zająłem się dyskusją z Robertem i Emilią, to Kris i Alex rozmawiali w najlepsze . Nawet nie zwracali na mnie uwagi, byli zupełnie pochłonięci sobą.
    - Myślę, że gdybym teraz wyszedł to przez tych dwóch panów nie zostałoby to zauważone. - powiedziałem głośno tak aby słyszeli.
    - Myślę, że masz rację - zaśmiała się Elka gdy po mojej wypowiedzi, nie było żadnej reakcji. - Ale chyba nie jesteś zazdrosny co ?? - dodała po chwili.
    - Wiesz co, może i powinienem, ale nie jestem, bo bardzo mi zależało, żeby chłopcy się polubili.

poniedziałek, 25 lutego 2019

Poranek cz. II

    Kiedy wszedłem do kuchni Alex i cała reszta, jedli już śniadanie.
    - O wstał nasz śpioch - powiedział zadziornie Alex.
    - Powiedział ten, który podniósł się z łóżka razem ze mną.
    - Przepraszam, czy wy spaliście razem? - zapytała Ela udając wielce zdruzgotaną.
    - No właśnie, problem polega na tym, że nie. Piotr zaprosił mnie do swojego pokoju dopiero rano. - odpowiedział Alex.
    - Uff, to dobrze chłopcy, bo już się bałam, że spaliście razem przed ślubem. - oczywiście wszyscy zaczęli się śmiać.
    - Powiem wam chłopcy, że kiedy patrzę na was razem to cieszę się, że mój syneczek jest gejem- powiedziała Emilii.
    - Mamoooo..- Alex zrobił się czerwony jak burak.
    - No co , miałam nadzieję, że już przestałeś się bać słowa gej .
    - Tak, ale to nie znaczy, że przywykłem już do takiej otwartej rozmowy. - odpowiedział zmieszany.
    - Mój kochany brat ma chłopaka z którym sypia ale boi się słowa gej. Mam niezłą rodzinkę- skomentował jak zwykle Alex.
    - Hola hola, nie tak szybko. Ja z nikim jeszcze nie sypiam i Pit mnie dziś rano uświadomił, że nie mam chłopaka. - Odpowiedział Alex a cała reszta spojrzała na mnie, jakby pytali "What the fuck?".
    - No co, powiedziałem mu, że jeszcze nie ma chłopaka- nic oficjalnie się nie zaczęło.
    - Dla Piotrka słowa, że go kocham nie są jednoznaczne z tym, że chce z nim być.
    - I bardzo słusznie, co to za zaręczyny bez pierścionka- skomentowała Ela.
    - Piotrusiu, słoneczko czy Alex wspominał, że chcemy abyś zaprosił tutaj swojego przyjaciela? - nagle zapytała Emilii.
    - Tak wspominał, ale to tak głupio, żebym zapraszał do was swoich znajomych. A po drugie Kris pewnie nie będzie chciał robić problemu.
    - Ale nie przyjmujemy odmowy a w związku z tym, że jesteś ważną częścią mojej rodziny, możesz zapraszać kogo chcesz. - nagle bardzo poważnie odezwał się Robert.
    - Dziękuję, miło mi to słyszeć. - odpowiedziałem ale tym razem to Ja zrobiłem się czerwony jak burak.
    - No to załatwione, ty zapraszasz Krzysia a my szykujemy dla niego pokój. - powiedziała Emilii.
    -Ale nie ma problemu Kris może spać ze mną w pokoju, będzie mu raźniej- powiedziałem zupełnie naturalnie.
    - Wykluczone!! - Alex spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. - Jak ze mną to nie śpisz ale przyjaciel to może tak - dodał.
    - Ho ho ho, mój brat do niedawna homofob, teraz jest zazdrosny o przyjaciela swojego faceta, Jak to się wszystko szybko zmienia.- Odezwał się Adi.
    - Nie jestem zazdrosny, po prostu nie widzę powodu aby Piotr miał spać w jednym pokoju z Krzysztofem. Pokoi u nas nie brakuje przecież.
    - Jesteś słodki, kiedy jesteś zazdrosny, powtarzam Kris to tylko i aż mój przyjaciel- powiedziałem kiedy wstałem od stołu i zabrałem się za zmywanie.
    - No dobrze, no to decyzja panowie, szykować ten pokój czy nie? - zapytała Emilii w drzwiach.
    - Szykować ! -odpowiedział Alex a ja już dla własnego spokoju, kiwnąłem głową.

Kiedy uporałem się z brudnymi naczyniami, poszedłem do siebie i wykręciłem numer Krisa.
    - No cześć Misiek - odebrał mój przyjaciel.
    - No cześć mordka, posłuchaj mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
    - No dawaj
    - Alex, jego rodzice i rodzeństwo no i oczywiście ja, zapraszamy się tutaj na wieś, spędzisz z nami resztę ferii.
    - Że co proszę ? Ale jak to?- zdziwił się Kris.
    - No normalnie, pakujesz się, wsiadasz w autobus, Ja cię odbieram z przystanku i zostajemy tu razem do końca Ferii. Czego nie zrozumiałeś ?
    - Piotrek, no ale jak ty to sobie wyobrażasz, mam pakować się na głowę obcym ludziom, a co na to twój chłopak?
    - Po pierwsze to jeszcze nie jest mój chłopak. A poza tym Alex sam to zaproponował, chce, żebyście się poznali. Ty masz zmienić zdanie o nim a on musi przestać być o ciebie zazdrosny. - zaśmiałem się.
    - Co ? Alex jest o mnie zazdrosny.?- zapytał zdziwiony.
    - A no - opowiedziałem krisowi całą sytuację ze śniadania, a on przyznał Alexowi rację.
Po długich namowach udało mi się namówić mojego przyjaciela na to aby przyjechał. Ustaliliśmy, że on się pakuje, dziś wsiada w autobus a ja go odbiorę z przystanku.

Poszedłem do Alexa, który akurat był w stajni i zmieniał koniom posłanie.
    - Ej, dlaczego mi nie powiedziałeś, przecież bym ci pomógł - powiedziałem.
    - Nie chciałem ci przeszkadzać, widziałem przez okno, że rozmawiałeś przez telefon.
    - A bo rozmawiałem z Krisem, zgodził się przyjechać. O 18 mam go odebrać z przystanku.
    - Ok, to gdybyś chciał to daj znaj, pójdę z tobą. - powiedział i wrócił do pracy.
    - Alex,! -podszedłem do niego i złapałem go za rękę. - Wiesz, że nie musisz być zazdrosny. Kiedy przyjedzie Kris sam może ci opowiedzieć jak było kiedy go poznałem, cały czas opowiadałem mu o tym jak pokochałem pewnego Aleksandra.
    - Nie jestem, to znaczy staram się nie być zazdrosny i przeprasza nie powinienem być.  Ale ty jesteś mój i tylko mój i po prostu się boję, że ktoś może mi cię zabrać. -powiedział Alex patrząc mi prosto w oczy.
    - No to się nie bój, jestem tylko twój, choć jeszcze nie oficjalnie. - powiedziałem i dałem mu buziaka prosto w usta.
    - Mmm, to ja chyba będę częściej zazdrosny, jak za każdym razem będę dostawał buziaka. - Alex zaśmiał się i oblizał usta.
    - Nie przyzwyczajaj się. Teraz idę zadzwonię do mamy, coś czuję, że czeka mnie ciężka rozmowa. Jak mnie nie zagada na śmierć, to przyjdę i ci pomogę Miśku. - powiedziałem i wyszedłem.

Rozmowa z mamą tak jak myślałem nie była łatwa.
    - Jak to jeszcze zostajesz, ile ? - zapytała mama
    - No mamo ferie kończą mi się za 2 i pół tygodnia, więc tak wrócę.
    - Czyś ty zwariował dziecko, a co jeśli wróci ten cały Aleksander ?
    - No własnie mamo hmmm- zawahałem się. - Mamo , Alex wrócił kilka dni temu. - powiedziałem w końcu.
    - Człowiek, który cię skrzywdził i złamał ci serce, wrócił do domu a ty tam jeszcze siedzisz i mało tego zamierzasz jeszcze tam zostać? - mama podniosła głos.
    - Ale mamuś, nie krzycz. Alex wrócił i się dogadaliśmy, przeprosił mnie za wszystko, wytłumaczył, że od samego początku, że mnie kocha ale się bał. Teraz chodzi do psychologa i pracuje nad sobą. Zmienił się,  to jest fantastyczny człowiek. Mamuś kocham go i jestem szczęśliwy. Jak go poznasz to mnie zrozumiesz. - nakręciłem się i gadałem jak katarynka.
    - Oj synuś synuś, jeżeli mówisz mi ,że jesteś szczęśliwy, to ja już się nie denerwuje. To jest dla mnie najważniejsze, tylko proszę, uważaj, wszystko powoli, nie  zdzierżę jeżeli znowu będziesz cierpiał.
    - Mamo nie martw się, dziś przyjeżdża Kris, więc będę miał na miejscu twojego człowieka - zaśmiałem się.
    - A jeżeli będzie tam Krzysztof, to w porządku, będę spokojniejsza.
    - Dobrze mamo, ja kończę idę pomóc Aleksowi w stajni.
    - Synku, naprawdę go kochasz? - zapytała mama.
    - Tak mamo, bardzo. - odpowiedziałem spokojnie.
    - No to dobrze, pozdrów go ode mnie i powiedz, że chce go poznać, tak szybko jak to będzie możliwe. Muszę zadzwonić do ojca i mu powiedzieć, że ma zięcia. - mówiła dalej mama.

Po rozmowie z mamą, wróciłem do Alexa ale on już skończył więc, spóźniłem się z pomocą. Opowiedziałem mu w skrócie całą rozmowę z mamą.
    - No to ładnie, spotkanie z teściową, na samą myśl zaczynam się stresować.
    - Nie ma powodu, zobaczysz, że to równa babeczka, na pewno cię polubi. - powiedziałem.
    - Skąd ta pewność? - zapytał
    - Bo to moja mama, a Ja cię lubię.
    - Tylko mnie lubisz ? - zapytał robiąc minę kota ze Shreka.
    - Bardzo cię lubię.
    - To nadal tylko lubienie. - ciągnął Alex.
    - Kocham cię Alex, bardzo się kocham. Zgłupiałem na twoim punkcie. Kocham cię od kiedy się poznałem. - przytuliłem go mocno, bardzo mocno.
    - A ja kocham Pana panie Piotrze. I bardzo Pana przepraszam za to jakim głupcem byłem kiedy cię za pierwszym razem odrzuciłem. Wariuję, kiedy nie ma cię zbyt długo, teraz kiedy jesteś tutaj, a nawet nie mogę sobie wyobrazić co będzie, jeśli wrócisz do Warszawy i będziemy oddzielnie. Kocham cię Piotr i z góry przepraszam za całą moją zazdrość ale odbiło mi na twoim punkcie oczywiście.

czwartek, 21 lutego 2019

Poranek

   Kiedy leżałem kolejnego ranka na łóżku, zastanawiałem się czy to sen czy jawa. Z jednej strony, nie wiedziałem czy dobrze robię a z drugiej byłem bardzo szczęśliwy. Miałem dziwne uczucie w brzuchu, do tego stopnia, że zacząłem wierzyć w motyle miłości. Dziś czekała mnie ciężka rozmowa telefoniczna. Musiałem zadzwonić do mamy i powiedzieć jej, że zostaję jeszcze jakiś czas na wsi i chyba powinienem jej powiedzieć o tym co tu zaszło.
  Nagle mój telefon dał o sobie znać :
Wiadomość od Alexa.
" Już załatwione....                                                                                                                                    
Mój chłopaku"
Odpisałem :
"Co jest załatwione i kogo nazywasz swoim chłopakiem?"
Alex:
"Ciebie baranie. A załatwione z twoim przyjacielem"
Ja:
" Nie przypominam sobie, żebyśmy ze sobą chodzili. A co z Krisem, możesz jaśniej?"
Alex:
" Otóż moi rodzice chcą, żebyś zaprosił swojego przyjaciela. 
Ps: O której się widzimy ? "
Ja:
"Gdybyś ruszył swoje 4 litery z łóżka, to moglibyśmy się widzieć w ciągu 5 minut. Dzieli nas zaledwie jakieś 10 metrów odległości" 
Alex:
" Otwórz drzwi ile mogę czekać ?" 
Szybko zerwałem się z łózka i otworzyłem drzwi wewnętrzne od strony jadalni dla gości.  Do pokoju szybko wszedł Alex, który miał na sobie tylko koszulkę i bokserki. Bez słowa położył się na moim łóżku i przykrył się kołdrą.
    - Halo długo mam na Ciebie czekać ? - zapytał z łóżka Alex.
    - W sensie, że mam się położyć z tobą na łóżku - zapytałem zadziornie.
    - No nie wierzę, kiedy nie byliśmy razem, tylko się kumplowaliśmy, to spaliśmy razem na łóżku, przytulaliśmy się i wygłupialiśmy a teraz będziesz udawał taką cnotkę . No weź.
    - Po pierwsze primo, nie jestem cnotką a po drugie primo nie jesteśmy razem- powiedziałem kładąc się obok niego.
    - Aha, czyli wzajemnie wyznajemy sobie miłość ale tylko jako kumple rozumiem tak ?
    - No na razie tak, ale nikt nie powiedział, że tak musi zostać.
    - No dobra, a czy żeby się pocałować tu i teraz mogę kochać cię jako kumpel czy już muszę kochać cię jako chłopak.
    - No cóż wolałbym, żebyś robił to jako chłopak, ale w drodze wyjątku....
    - Phii, bez łaski, w drodze wyjątku, to możesz mi obciągnąć
    - Słucham - zrobiłem zdziwioną minę.
    - No kurwa, Pit, żartowałem przecież. -  odpowiedział, kiedy udawałem obrażonego.
    - No cóż, szkoda ... powiedziałem na niego.
    - Oż ty mała zboczona bestio- Alex złapał mnie w pół i zaczął łaskotać. Tak zaczęły się nasze przepychanki na łóżku, tak wariowaliśmy, że aż wylądowaliśmy na ziemi.

    - Chyba pora się ogarnąć i iść na śniadanie, bo już prawie 10, mama nas zabije - powiedział Alex.
    - Tak, ale tak mnie pobiłeś, że aż się cały spociłem  i muszę się wykąpać. - odpowiedziałem
    - No dobra to ty się wykąp a ja w tym czasie wybiorę sobie coś ładnego z twoich ubrań.
    - Słucham?
    - No co , przecież nie mogę isć na śniadanie w samych bokserkach.
    - Alex, ty masz pokój kilka kroków stąd. - powiedziałem.
    - No i co , ale Ja chcę się ubrać w rzeczy mojego chło... przyjaciela- dodał.
    - Okej- powiedziałem i wszedłem do łazienki ...

Ciąg Dalszy Nastąpi.....