czwartek, 14 lutego 2019

Złodziej klucza.

   Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, leżałem na łóżku a łzy niczym strumień lały mi się z oczu. Targały mną tak silne emocje, że nie potrafiłem tego powstrzymać, czułem jakby ktoś próbował wyrwać mi serce z piersi. Fakt, że znów go zobaczyłem i usłyszałem sprawił, że wszystko odżyło, mama miała rację, że nie powinienem tu wracać bo znów będę cierpiał.  Gdyby nie to, że wypiłem dziś trochę, co pewnie też spotęgowało moje odczucia to pewnie wsiadłbym w samochód i wrócił do Warszawy.  Jedyne czego w tym momencie potrzebowałem to wtulić się w mamę i być blisko Krisa.
    - Pit, mogę wejść?- usłyszałem Eli głos za drzwiami. Jak tylko mogłem otarłem łzy i wstałem aby wpuścić ją.
    - Piotrek, przepraszam, Ja naprawdę nic nie wiedziałam, że on ma zamiar przyjechać, świadomie bym cię w to nie wpakowała. Mało tego, rodzice mu mówili, że będziesz na ferie i powiedział, że nie będzie wchodził ci w drogę.
    - No więc co on tu robi ?- zapytałem przez łzy.
    - Mówi, że wcześniej skończyły mu się praktyki ale ja uważam, że przyjechał bo chciał cię zobaczyć.
    - Elu mam prośbę, ja już stąd nie wyjdę a z samego rana chcę wsiąść w auto i uciec stąd jak najszybciej. Więc proszę pożegnaj rodziców i Adiego ode mnie. - Ela nagle podeszła i przytuliła mnie mocno.
    - Dobrze Piotrusiu, przekażę im. W normalnych okolicznościach nie pozwoliłabym ci tak uciec, ale czuję się winna całej tej sytuacji, bo to ja cię tu ściągnęłam .


W nocy nie spałem nawet minuty. Leżałem tak tylko na tym łóżku i czekałem aż alkohol ze mnie wyparuje. Kiedy o 4:30 podniosłem się z łóżka, czułem się tragicznie, nie miałem siły utrzymać się na nogach, oczy miałem spuchnięte, a głowa mnie tak bolała że miałem wrażenie, że zaraz pęknie. Próbowałem się doprowadzić do porządku ale nawet zimna kąpiel nic nie pomogła. Na szybko spakowałem swoje rzeczy  i na chwiejnych nogach wyszedłem z pokoju i wpakowałem rzeczy do samochodu. nie czułem się na siłach aby prowadzić ale jak najszybciej chciałem stąd uciec.
Kiedy zamknąłem bagażnik zorientowałem się, że ktoś za mną stoi.
    - Tak bez pożegnania chcesz uciec już drugi raz? - jego głos spowodował że znieruchomiałem, z jednej strony nie miałem siły stać na nogach a z drugiej nie mogłem się ruszyć. - Wiem, że to przeze mnie, ale Ty nie jesteś w stanie prowadzić, wyglądasz i pewnie czujesz się jak siedem nieszczęść . Nie pozwolę ci teraz wsiąść w samochód i jeżeli chcesz abym ja wyjechał to to zrobię ale ty stąd teraz nie odjedziesz. - Alex oczywiście miał rację ale tym gadaniem podniósł mi ciśnienie . Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem mu prosto w oczy.
    - Aleksander, odwal się i nie udawaj, że się troszczysz, bo w to nie uwierzę, że nagle zebrało ci się na to. Dobrze wiem, jakie masz do mnie podejście, w lipcu pokazałeś to dobitnie. Nie mam siły z tobą gadać, odwal się.
    - Nie masz siły ze mną rozmawiać to tym bardziej nie masz siły prowadzić, - mówiąc to podszedł szybko do auta i zabrał kluczyk. - Nie pozwolę cię teraz odjechać, najpierw odpoczniesz.
    - Oddaj mi kluczyk - warknąłem.
    - Zrozum idioto, że wsiądziesz i spowodujesz wypadek, nie dość, że możesz sam zrobić sobie krzywdę to możesz zabić też inne osoby przez swoją własną głupotę.
    - Tak masz rację, przez swoją własną głupotę się w to wpakowałem i nie żałuję tego, że jestem tu drugi raz, żałuję tego, że przyjechałem tu w lipcu i cię poznałem.  A teraz proszę oddaj mi kluczyk do samochodu.
    - Oddam ci go, ale jeżeli obiecasz, że wrócisz do pokoju, położysz się i spróbujesz przespać.-
Ja już nie miałem siły się z nim kłócić, osunąłem się na ziemię, oparłem głowę na kolanach i zacząłem płakać, znowu. Nie miałem już siły i nie miałem czym płakać ale po prostu czułem się bezradny, pusty.
Nie wiem ile czasu minęło, jak długo siedziałem na tej ziemi ale w pewnym momencie poczułem jak Alex kuca obok mnie, złapał mnie za ręce.
    - Piotruś, chodź zaprowadzę cię do pokoju. - Ja nie miałem siły się opierać, poczułem tylko jak Alex złapał mnie pod ręce, pomógł wstać i zaprowadził do pokoju.  Nim się zorientowałem, siedziałem już na łóżku, obok mnie siedział Alex i trzymał rękę na moim kolanie.  Złapałem się za głowę, znów poczułem ten cholerny ból.
    - Boli cię głowa ? - zapytał delikatnie. Nie odpowiedziałem, tylko pokiwałem głową.
    - Zaraz wracam - powiedział i szybko wyszedł z pokoju.
Minęła raptem chwila, kiedy Alex znów pojawił się znów obok mnie.
    - Piotrek, proszę połknij to jest środek uspokajający, pomoże cię zasnąć i wypij to to jest lek przeciwbólowy, głowa zaraz przestanie. - podsunąłem i szklankę pod nos i tabletkę włożył w moją dłoń.
    - Chcesz mnie pewnie otruć co? Będziesz miał święty spokój, już nigdy nie pojawię się w twoim życiu. - zacząłem resztkami sił z niego drwić ale nie opierałem się, połknąłem tabletkę i wybiłem zawartość szklanki.
    - Drwij sobie ze mnie, należy mi się, żałuję tego co zrobiłem w lipcu, bardzo tego żałuję. Chcę żebyś się teraz przespał i wypoczął i porozmawiamy, kiedy będziesz miał siłę. Ale zanim zaśniesz, chcę żebyś wiedział, że bardzo za tobą tęskniłem i nigdy nie byłeś mi obojętny...

Odleciałem ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz