czwartek, 20 grudnia 2018

Mój Przyjaciel

 Listopad i grudzień zleciały mi bardzo szybko, dopiero podczas świąt zorientowałem się, że to już 5 miesięcy odkąd wróciłem do miasta i odkąd nie widziałem Alexa. Brakowało mi ich całej piątki, ale najbardziej Eli i Alexa. Co prawda z Elą utrzymywałem kontakt telefoniczny, ponad to pisalismy czasem na Facebooku ale to już nie było to.  Tłumaczyłem sobie, że był to epizod mojego życia, który musiał być dla mnie nauczką na przyszłość.  Wiedziałem teraz jedno, że zakochiwać to się trzeba rozsądnie.
   Święta spędziliśmy rodzinnie, siedziałem z rodzicami bo w wigilię i pierwszy dzień świąt przyjechał do nas tata. Cieszyło mnie, że pomimo całej sytuacji z kochanką , mama z tatą mogli normalnie ze sobą rozmawiać i że święta wyglądały tak jak zawsze. Prezent jaki dostałem pod choinkę mnie zaskoczył, bo spodziewałem się dużej paczki a zastałem kopertę.  Jak się kazało w kopercie były kluczyki, rodzice kupili mi auto..
    - Cudownie !!!- krzyknąłem kiedy zobaczyłem znaczek BMW
    - Tylko proszę uważaj, prowadż bezpiecznie bo to salonowe auto - powiedział tata.
    - Że co proszę? Kupiliście mi BMW prosto z salonu?- nie mogłem uwieżyć w to co słyszałem.
    - Auto wzielismy w leasing, wiec koszta wrzucimy w firmę, takie tam wyprzedaże świąteczne - zażartowała mama a ja ich wyściskałem.
    - Tylko będę musił parkować kawałek od uczelni, -powiedziałem
   - Dlaczego ?
    - Chłopak w moim wieku na studiach z takim autem. Opinię rozpieszczonego bahora bogatych rodziców mam na dzień dobry.
    - Oj aż tak bardzo cię nie rozpieszczaliśmy- zażartował tata.

Drugiego dnia świąt rodzice pojechali do dziadków a ja zostałem w domu , bo miał przyjsć do mnie Kris. Poza tym nie lubiłem jeździź do dziadków, bo oni nic nie wiedzieli o mojej orientacji a miałem dość wysłuchiwania ich konserwatywnych opinii i tego jaki to Ojciec Rydzyk jest wspaniały.  Jako dzieciak byłem osobą wierzącą a przynajmniej tak mi się wydawało, zmieniło się to , kiedy zaakceptowałem to kim jestem i zrozumiałem, że kościół to jeden wielki syf i pralnia duzych pieniędzy.

 Kris pojawił się punkt 12:00. Stnadardowo przywitaliśmy się uściskiem ręki .
    - Generalnie to już powinniśmy się witać inaczeć- zaśmiał się Krzysztof w drzwiach.
    - A co masz na myśli - zapytalem.  A on podszedł i przytulił mnie delikatnie i ucałował w policzek.
    - Tak się witają rasowe przyjaciółki - powiedział i obaj wybuchnęliśmy śmiechem.
    - A no skoro tak, to musimy zmienić przyzwyczajnia.
Czas w jego towarzystwie bardzo szybko mi leciał, potrafił mnie jak nikt rozbawić do płaczu.
    - Piter, możemy pogadać ? - nagle zpaytał
    - A co robimy cały czas ?
    - Tak ale chiałem tak teraz troszkę poważniej.
    - Przyjaciele nie muszą mnie pytać czy mogą ze mną pogadać wariacie. Wal!
    - Wiesz, od czasu kiedy o sobie wiemy, nie gadaliśmy na ten temat, trochę to przemilczelismy.
    - Szczarze, to masz rację. Wiem o tobie praktycznie wszystko, a nie wiem jak tam twoje pedalsie życie. - wyszczerzyłem zęby i dostałem pięscią w ramie.
    - Jak twoi rodzicie przyjęli to, że jesteś gejem? - zapytał  Kris.
    - Wspaniale, powiedziałem im jako nastolatek i nigdy nie rzucali tekstów typu "może wyrośniesz" czy "to mozna leczyć". To była bardzo naturalna reakcja, zawsze mnie wspierali a mój tata to już od jakiegoś czsu domaga się zięcia. A jak to wygląda u Ciebie?
    - Zazdroszczę ci Piter. Ja ze starymi nie mieszkam, co prawda nie wyrzucili mnie ale dali do zrozumienia, że jak chcę być z nimi to mam udawać a jak chcę być sobą to nie u nich.  Spoko jest o tyle, że kupili mi kawalerkę i ją opłacają, więc mam gdzie mieszkać za co żyć ale sam.
    - A rodzeństwo? - zapytałem
    - Mam siostrę straszą o 5 lat, ona jest ok ale pracuje i mieszka w Anglii więc z nią kontaktu też za bardzo nie mam.
    - To jak ty spędziłeś wigilię i pierwszy dzień świąt?
    - Generalnie siedziałem sam z śledziem w puszcze i kevinem w tv - Kris zaśmiał się przez łzy.  Ja nieiwle myśląc usiadłem okrakiem za nim i go przytuliłem .
     - Dlaczego nic nie mówiłeś, przcież u nas znalzło by się miejsce dla Ciebie, ja z rodzicami bylismy we trójkę i było by nam duż oprzyjemniej gdybyś do nas dołączył. .
    - Dzięki Pit, ale nie lubię takich sytaucji, bo czuję się wtedy jak bezdomny, co chodzi po jałomużnie.
    - Nie pleć głupot- zdzieliłem go po głowie.. - Jesteś moim najlepszym przyjaciele, tak zupełnie szczerze jedynym, którego z lekkim sercem mogę nazwać przyjacielem. U mojego boku zawsze będzie dla ciebie miejsce, niezależnie jak się życie potoczy, czy znajdę męża czy nie.
    - A jak mąż mnie nie zaakceptuje, w koncu wiesz, ja też lubie facetów- zaśmiał się Kris.
    - To zmienię męża - powiedziałem bez namysłu.
    - Mówisz strasznie krępujące rzeczy Piter ale dziekuję ci jak nie wiem co- powiedział i wtulił się we mnie.
Wieczorem wrócili rodzice, wiec posiedzielismy we czwórkę w salonie, kiedy moja mama dowiedziałą się o sytuacji Krisa, to najpier wypowiedziała szereg niecenzuralnych słów pod kątem jego rodziców a później mu zapowiedziała, że ma wpadać na obiady  i kolacje ze śniadaniem a najlepiej to mu dorobi klucze.
    - Mamuś, ale żeby było jasne, my nie jesteśmy parą- wskazałem na siebie i Krisa.
    - No i co z tego, a co ty dzeicko kogoś do rodziny wpuszczasz tylko przez łóżko czy co.  - no i mieliśmy ubaw, moja mama po kielichu była udana.

 Kris  pomimo nalegań moich i mamy aby został, wyszedł chwilę po 21. Napisał mi jeszcze tylko sms, że dotarł do siebie i dziękuje, bo chociaż drugi dzień świąt spędził tak jak powinien, czyli szczęśliwie. Uwielbiałem go i bardzo się do niego przywiązałem, natomiast bałem się tylko tego, żeby on nie zaczął mnie traktować jak kandydata na męża, bo ja nie chciałem zepsuć naszej przyjaźni.  Później oczywiscie mama zrobiła wywiad środowiskowy, dlaczego nie jestesmy razem itd. Powiedziałem jej w prost, że Kocham Krisa jak brata ale nic ponad to.

Po godzinie 22 zadzwonił telefon, numer nieznany.

3 komentarze: