środa, 21 listopada 2018

Uniki

    Podczas obiadu, nie wydarzyło się nic niezwykłego, poza Emilią i Robertem nikt się prawie nie odzywał, nie wliczając w to odpowiedzi tak lub nie . Każde z nas było albo zmęczone albo skacowane. W związku z tym po zjedzonym obiedzie, każde z nas rozeszło się w swoją stronę, ja chwilę się ociągałem mając nadzieję, że podejdzie do mnie Alex i zagada. Wyszedłem z domu i poszedłem położyć się przed domem w dużym podwójnym hamaku, po drodze minąłem się z gośćmi którzy wczoraj przyjechali, wymieniliśmy krótkie cześć, cześć i zmęczony padłem na hamak.
 
I chyba znów zacząłem przysypiać, kiedy nagle poczułem, że ktoś kładzie się obok mnie, a mnie ciśnienie tak skoczyło , serce prawie wyrwało się z piersi bo byłem przekonany, że to Alex przyszedł ze mną poleżeć . Delikatnie skręciłem głowę w prawą stronę i z nadzieją otworzyłem oczy...
    - A, to ty- powiedziałem z niesmakiem widząc Elę, która leżała obok mnie...
    - Ej halo co to miało znaczyć- ja wiem, że nie jestem ikoną piękna ale wydawało mi się, że mnie lubisz i odpowiada ci moje towarzystwo- powiedziała Ela z udawaną złością.
    - No bo wiesz, że tak jest, po prostu myślałem, że to ktoś inny.  -  odpowiedziałem
    - Cholera, ty go naprawdę lubisz Pit
    - Ermm, no to już chyba ustaliliśmy wczoraj podczas naszego spaceru nad jezioro, więc Ameryki nie odkryłaś- dogryzłem jej.
    - No niby tak, ale nie do końca brałam to na poważnie bo ty byłeś pijany i jak lekko wstawiona, wiec obydwoje mogliśmy wyolbrzymiać sprawę.
    - Wypraszam sobie, ja nie byłem pijany tylko tak jak ty lekko wstawiony.
    - Ej Pit ale ty go lubisz, czy bardzo lubisz czy on się pociąg fizycznie- zaczęła się nakręcać Ela
    - Kobieto weź ty się ogarnij, zadajesz mi osobiste i trudne pytania, na które ja sam nie znam odpowiedzi.
    - Co w tym trudnego Pit. Tak na logikę wystarczy, że spojrzę na faceta to już wiem czy mi się fizycznie podoba czy nie.
    - Odpowiedziałem ci wczoraj, że fizycznie Alex jest ok, znaczy podoba mi się - zacząłem się motać - Na maxa mnie jara ok ? - Kiedy to powiedziałem na przejściu miedzy domem a stają pojawił się Alex, spojrzał tylko w naszą stronę, po czym nas minął i zniknął w stajni.
    - O cholera- zrobiłem się cały czerwony ze wstydu - Mam nadzieje, że nie słyszał.
    - A ja Pit, mam nadzieję, że słyszał. Może to go trochę ogarnie, może zrozumie, że jednak jest atrakcyjnym facetem, skoro ktoś taki jak ty może się w nim zadurzyć.
    - Ej po pierwsze wcale się w nim nie zadurzyłem, tylko stwierdziłem, że mi się podoba a po drugie, co to miało znaczyć " ktoś taki jak ty", znaczy jaki ? - zapytałem
    - Pit, fizycznie wyglądasz bardzo dobrze, można by stwierdzić, że jak młody Bóg, jakby cię postawić obok Adriana lub Alexa to wymiatasz po prostu. A kolejna sprawa jest taka, że jesteś w życiu ustawiony,wiemy kim jest twoja mama i możemy się domyślać jakie pieniądze zarabia. A poza tym jesteś Warszawiakiem z krwi i kości a wy z reguły jesteście wybredni .

  Leżeliśmy tak jeszcze jakiś czas, ustaliliśmy, że lekcję jazdy konno zrobimy wieczorem, kiedy słońce przestanie już tak mocno grzać. Reszta dnia zleciała mi bardzo szybko, nawet nie wiedziałem kiedy a była już 19:00. Trochę sobie pospałem trochę siedziałem na dworze, nawet zacząłem się opalać rozpinając koszulę, którą miałem na sobie. Z tego co zauważyłem to na wsi normalna sprawa bo czy Adi czy Robert czy też Alex, notorycznie chodzili bez koszulki. I o ile ciało Adiego i Roberta były ok, tak ciało Alexa nie było ok, on był po prostu boski. Mimo, tego że często chodził bez koszulki to nie opalał się, jego ciało pod koniec dnia robiło się czerwone, taka natura blondynów. Widać było, że dużo pracuje bo gołym okiem można było dostrzec każdy mięsień . Jego klatka piersiowa była pokryta dużą ilością włosków ale z daleka nie były widoczne bo praktycznie zlewały się z kolorem jego ciałą, na brzuchu sytuacja była podobna, choć te od pępka w dół były znacznie ciemniejsze.... Zdawałem sobie sprawę, że nie powinienem w takich kategoriach go postrzegać i tak o nim myśleć, bo jedyne na co mogłem liczyć to kolega ale wyobraźnia płatała mi figle.
Przez cały dzień Alex, nie znalazł chwili dla mnie, nie podszedł i nie porozmawiał , unikał mnie i z tego powodu było mi po prostu przykro.

    - No to gotowy na kolejną przygodę ? - o 19.30  przyszła po nie Ela. - Jeżeli tak to zmykaj do stajni ubrać konia .
  Nie musiała mi dwa razy powtarzać, praktycznie biegiem zerwałem się z łózka i w chwilę byłem już w stajni. Tym razem wszystko zrobiłem sam, wszedłem do boksu, ubrałem Nalę i wyprowadziłem na wybieg.
    - Czy ta smycz jest konieczna? - zapytałem kiedy Ela chciała tak jak poprzednim razem prowadzać konia razem ze mną na smyczy. - Czy nie mogę już sam pojeździć w kółko po wybiegu.
    - A czy czujesz się na siłach , zapanować nad koniem ?. Ona jest spokojna ale jeżeli nie wyczuje twojej pewności to będzie brykała tak jak ona będzie tego chciała. To wbrew pozorom nie jest taka prosta sprawa.
    - Myślę, że jestem gotów- odpowiedziałem
    - Dobrze Pit, jak uważasz, tylko pamiętaj o pozycji i bądź pewny siebie, bo koń to wyczuje.
Wsiadłem na konia i powoli pozwoliłem jej isć wydając komendy i dociskając ostrogi do brzucha .
Maszerowała ze mną powoli na około wybiegu a ja po prostu pękałem z dumy, to było fantastyczne uczucie spełniać jedno ze swoich marzeń. Z każdym krokiem konia ja oddalałem się do świata fantazji, było mi tak przyjemnie, że nie potrafiłem opisać tego co czuję, delikatny wiaterek rozwiewał mi włosy a ja z podniesioną głową, dumny niczym Napoleon Bonaparte wczuwałem się w ruchy konia.
Nawet nie zauważyłem kiedy Nala przestała jechać tak jak tego chciałem i nawet nie zauważyłem kiedy skoczyła przez słomę ustawioną w kwadrat na środku wybiegu. W pewnym momencie poczułem tylko jak wybity w bok  i zdezorientowany poleciałem wprost na snopki słomy. Kiedy zrozumiałem co się właśnie stało cieszyłem się, że spadłem na słomę a nie ziemię a z drugiej strony, żałowałem że to słoma a nie siano... Szczerze mówiąc cieżko mi było się podnieść, bo nogi i ręce zapadały mi się w przestrzenie pomiędzy snopkami.
Nagle poczułem, jak ktoś chwyta mnie bod ręce i pomaga wstać, nie widziałem kto to ale w momencie w którym spadałem widziałem jak Adi kręci się obok stajni.  Kidy już wstałem, że moim wybawcą z opresji po raz kolejny jest Alex. Patrzył na mnie prosto w oczy przez chwile, nie potrafiłem odczytać po minie w jaki jest nastroju.
    - Nic ci się nie stało ?- zapytał po chwili raczej troskliwym głosem.
    - Chyba wszystko gra, miałem miękkie lądowanie. I poza tym, żę ucierpiało moje ego i jest mi wstyd to wszystko ok.- odpowiedziałem
    - Każdy musi zaliczyć swój pierwszy upadek, na pociesznie powiem ci, że ja nie jeden raz zleciałem z konia.
    - Dzięki- powiedziałem zerkając na niego. I chyba napływ adrenaliny i poranne słowa Eli spowodowały, że powiedziałem:
    - Znów cały dzień mnie unikasz Alex. - zmieszał się i ewidentnie nie wiedział co ma odpowiedzieć, wiec postanowiłem mówić dalej. - Po naszej nocnej rozmowie, miałem nadzieję, że mi choć trochę zaufałeś, że pozwolisz mi się do siebie zbliżyć, zakolegować. Mówiłeś, że chcesz spędzać ze mną więcej czasu  a ty mnie znowu unikasz. - Alex widocznie był zmieszany.
    - Trochę mi głupio, czuję się skrepowany- powiedział co chwilę przygryzając dolną wargę. - Zaprowadzić się do pokoju czy czujesz się na siłach - zapytał.  Jego nagła zmiana tematu , trochę mnie zabolała i zbiła z pantałyku , poczułem się źle i nie wiem czy chciało mi się krzyczeć czy płakać, nagle poczułem, że potrzebuję samotności. Nie patrząc na Alexa odwróciłem się i trochę poobijany ruszyłem przed siebie . Kiedy zamykałem za sobą drzwi od pokoju, zobaczyłem tylko dwie postaci, Alexa który stał ze spuszczoną głową i Elę, która stała i coś mu tłumaczyła gestykulując rękoma.  Jednak w tym momencie, nie interesowała mnie o czym rozmawiając, jedyne co chciałem to położyć się spać i przestać myśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz