wtorek, 20 listopada 2018

Kac morderca

     Mimo,że byłem bardzo śpiący, bo zawaliłem całą nockę a ponad to wypiłem dużą ilość alkoholu , to zasnąć nie mogłem. Leżałem tak na łóżku i rozmyślałem o tym co dziś zaszło, nie wiem dlaczego ale czułem jakby serce zaraz miało mi wyskoczyć z piersi z podekscytowania. Z jakichś dziwnych powodów lubiłem Alexa i mimo, że nie zdawałem sobie z tego sprawy, lubiłem go już od pierwszego spotkania.  Chociaż wiedziałem, że już powinno być miedzy nami inaczej, to stresowałem się tego, jak zachowa się Alex kiedy wytrzeźwieje. A co jeśli był na tyle pijany, że rozmowy nie będzie pamiętał, lub po prostu nie będzie chciał o tej rozmowie pamiętać.
Szczerze mówiąc, nie wiem czy przysypiałem czy nie , w każdym bądź razie z jakiegoś półsnu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nagle zerwałem się z łóżka i wyobraźnia od razu przedstawiła mi sytuację, że za drzwiami stoi Alex, który chce mi powiedzieć, że wczorajszej rozmowy nie było. Z dziwnym przerażeniem powiedziałem- proszę  i czekałem co się wydarzy. 
Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła Ela. 
    - Ej śpiochu, wiesz, która jest godzina?- zapytała 
    - Ermm, no nie bardzo- powiedziałem, po czym przetarłem oczy i spojrzałem na zegarek i jedyne co to zrobiłem bardzo zdziwioną minę.
    - Tak Piotrusiu, tak, już jest 12. Słońce w pełni, pogoda piękna, zaraz obiad wjedzie na stół a ty jeszcze śpisz. 
    - Bo, no w sumie siedziałem do 5 rano, po czym nie mogłem zasnąć i chyba jakoś w końcu mi się przysnęło. 
    - Pit a co ty robiłem sam do piątej rano? - zdziwiła się Ela.
    - No właściwie to nie sam , był ze mną Alex- powiedziałem i poczułem jak twarz zaczyna mi się robić czerwona. 
    - Alex? - zapytała zaskoczona i usiadła na skraju mojego łóżka. 
    - Hmm, może daj mi chwilę, ja się ogarnę i pogadamy później co ?
    - O nie mój drogi, nie ma mowy, opowiadaj i to już. 
Jak kazała tak zrobiłem, opowiedziałem jej w szczegółach całą wczorajszą rozmowę a na jej twarzy pojawiło się bardzo widoczne zadowolenie z takiego obrotu sprawy. 
    - Ha, to dlatego - prawie krzyknęła kiedy skończyłem opowiadać. 
    - Co dlaczego, kobieto powoli bo ja nic nie rozumiem.
    - Alex, wstał dziś o 10, wyraźnie było widać, że jest niewyspany i skacowany ale z jakiegoś powodu bardzo zadowolony, no i teraz już ten powód znam. 
    - A ja się boję, że jak go dziś zobaczę, to znów, może zacząć mnie unikać. 
    - Tak może być, bo wytrzeźwiał i odwaga mu uleciała, ale nie możesz mu na to pozwolić , pokaż mu, że ty tę odwagę masz i nie dawaj mu spokoju. 
Jeszcze chwilę tak podyskutowaliśmy, po czym Ela, poszła do domu, szykować obiad a ja miałem chwilę, żeby wziąć kąpiel i doprowadzić się do porządku. Kiedy spojrzałem w lustro, sam się siebie przestraszyłem. Wyglądałem, jak straszydło, blada twarz, oczy podkrążone i prawie zamknięte, nie wspominając o włosach, które stały każdy w inną stronę. A jeżeli o staniu mowa, to nie tylko włosy mi dokuczały...

Zanim doprowadziłem się do jako takiego wyglądu, minęła prawie godzina, wiec w kuchni pojawiłem się dopiero po 13.
    - O no i jest nasz śpioch - zawołała Emilia i wciągnęła mnie do kuchni. - Masz kaca skarbie?- zapytałą
    - Nie, kaca nie mam, po prostu jestem niewyspany, zmęczony i nic mi się nie chce- zaśmiałem się
    - No jak się siedziało do 2 czy 3 w nocy to ma się i powód do zmęczenia- skomentowała
    - W zasadzie to siedziałem do 5 - poprawiłem
    - A no to jeszcze lepiej, dobrze, że cię rano nie obudziliśmy, bo byś był nie do życia.
    - Chyba cały czas jestem nie do życia- zaśmiałem się
    - Obiad postawi cię na nogi Piotrusiu, a dziś jest niedziela więc nie macie żadnych zajęć.
    - O nie tak szybko- odezwała się nagle Ela, która pojawiła się w drzwiach. - Dziś ma kolejną lekcję jazdy konno.
    - A jeżeli o to chodzi, to jakoś znajdę siłę- odezwałem się, nagle odzyskując w sobie pokłady energii.


Chwilę jeszcze rozmawialiśmy w kuchni a ja cały czas się zastanawiałem gdzie jest i co robi Alex, gdyby nie to, że wczoraj porozmawialiśmy, to pewnie bym się cieszył, że go nie ma i nie psuje atmosfery.
    -Przejdźmy do stołu bo obiad podano - Odezwała się Emilia- Ela zawołaj chłopców do stołu. - Ela wstała i wyszła z kuchni, po chwili wróciła a za nią wszedł Adi i Robert. którzy na powitanie poklepali mnie w ramię. Wszyscy siedzieliśmy już przy stole, kiedy do jadalni wszedł Alex, i tak jak mówiła Ela, rzeczywiście źle wyglądał oczy miał podpite a twarz bladą.
    - Cześć- mruknął tylko pod nosem i może mi się tylko wydawało ale chyba spojrzał na mnie uśmiechnął się i mrugnął. A mnie ciśnienie się podniosło i serce zaczęło mi dziwnie łomotać, nie wiem czy ze stresu czy radości.


1 komentarz: