czwartek, 29 listopada 2018

Golas!

Otworzyłem oczy o 7:30, leżąc na łóżku próbowałem sobie przypomnieć i dokładnie przeanalizować wczorajszy dzień. Ani po mojej prawej ani po lewej stronie nikogo nie było, więc mogłem podejrzewać, że wczorajsza wizyta Alexa mi się po prostu przyśniła. Jeżeli Alex się zmienił to oznacza, że był wczoraj i naprawdę razem oglądaliśmy film, a jeżeli nie to może oznaczać, że cała sytuacj mi się przyśniła.  Aby nie zwariować od tego mętliku w głowie wstałem, poszedłem się wykąpać i  doprowadzić do jako takiego wyglądu.
    Punkt 8:00 zjawiłem się w kuchni, w której grasowałą już Ela przygotowując śniadanie.
    - Cześć Przystojniaku- rzuciła do mnie.
    - Cześć o Boska istoto - dałem jej buziaka w policzek.
    - O widzisz, nareszcie odgadłeś moje prawdziwe imię- zaśmiałą się Ela. - Ale dobra, znim reszta przyjdzie, opowidaja jak było wczoraj, rozmawialiście , długo, bo nie widziałam kiedy wyszedłeś.
    - Ela ty jesteś straszna, powinnać pracować jako jakiś detektyw albo coś w tym stylu.
    - Pit  nie gadaj głupot, tylko opowiadaj bo nie ma czasu. - ponagliła mnie Ela.
    - Czas się skończył- powiedział Alex, któy nagle pojawił się za moimi plecami - Nie wyciągniesz od niego, już żadnych informacji - Cześć Pit- dodał , przeciągające ręke po moim ramieniu.
    - Cześć Brachu- rzuciłem będąc jednocześnie bardzo zdziwionym i zadowolonym.
    - Hihihi. patrząc na twoją minę, to chyba podejrzewałeś, że zapomniałem co ?- zaśmiał się Alex.
    - No wiesz, szczerze mówiąc to jak się rano obudziłem to się zastanwiłame czy to był sen czy jawa, zwłaszza, że zanim zasnąłem to byłeś a jak się obudziłem to cię nie było.
    - Chwila moment- stanęła między nami Ela ze ścierką w ręku. Z tego co zrozumiałam, wynika że ty Alex byłeś u Piotrka a to przecież wczoraj Piotrek poszedł do Ciebie.  Co jest grane. ?
     - A no widzsz siostrzyczko, wczoraj tak zabalowaliśmy, że przenosiliśmy się z miejsca na miejsce- zaśmialiśmy się wspólnie z Alexem.
    - Ej chłopaki, to nie jest śmieszne, powiedzcie mi co jest grane.
    - Niccc- powiedzieliśmy równocześnie z Alexem.
W kuchni pojawiła się Emili , Adi i Robert, którzy własnie wrócili z dworu. 
    - Czesc kochani- powitałą wszystkich Emili- możemy siadać do stołu.
Usiadlem jak zawsze na swoim miejscu , ale obok mnie tym razem zamiast Eli usiadł Alex ale akurat ja z tego powodu byłem bardzo zadowolony.
    - Ej Alex, podsiadłeś mnie, to ja siedze zawsze obok Piotrka. - powiedziała Ela stojąc nad nami.
    - Zasady się teraz zmieniły- zaśmiał się Alex, spoglądając na mnie i szczerząc zęby. - A poza tym , co zazdrosna jesteś ?
    - Ja nie , ale chyba ty byłeś dpoóki to ja siedziałam obok Piotra- zaśmiał się Ela i wysunęła język do brata.
    - A żebyś wiedziała, dlatego teraz to moje miejsce.

Śnidanie mineło w cudownej atmosferze, już dawno się tak dobrze nie czułem, miałem w sobie ogromne pokłady energii, cieszyło mnie, że Alex cały czas ze mną rozmawiał, śmiał się i żartował.  Najchętniej nie odstepował bym go na krok.  To był zupełnie inny człowiek, inny niż ten którego poznałem, był wesoły usmiechnięty, wygadany. W trakie śniadanie wszyscy zauważli jego przemianę i jednoznacznie stwierdzili, że wrócił prawdziwy Alex . Ja nie wiedziałem, czy wrócił prawdziwy, czy pojawił sie nowy ale wiedziałem jedno, tego nowego Alexa, bardzo bardzo lubię.

Niestety po śniadaniu musieliśmy się rozstać, bo mnie czekały obowiązki a Alex musił odpoczywać, z tego co zauważyłem on też niechętnie opuszczł moje towarzystwo.
Poszedłem najpierw do stajni, musiałem napoić konie, później okazało się, że na polu leży, kolejne wyschnięte już siano, tym razem zbelowane. Problem byl jednak taki, że ze wschodu naddciągały chmury, a Ela wysłuchała rano w telewizji, że ma pradać. Wiec w pośpiechu, podczepiliśmy przyczępę pod ciągnik i pojechaliśmy w pole. Ela pojeżdzała, na jedną przyczepę wsiadł Robert, na drugą Emilia a mnie z Adim przypadło podawanie. Ja podawałem Emili a Adi Robertowi.  W połowie, byłem już tak zmęczony, że ręce odmawiały mi posłyszeństwa a trzeba było szybko to zrobić, bo zerwał się wiatr, co oznaczało, że pewnie zaraz zacznie padać.
Jakoś udało nam się dotrwać do knńca i zebrać wszyskie snopki, ale pogoda zaczęła się robić nieciekawa, od chmur zrobiło się ciemno i zaczęło grzmieć. Ani Emili ani Robert nie schodzili z przyczep, Adi wsiadł do ciągnika, Ela przesiadła się na błotnik a mnie w udziale przypadł rower. Adi szybko zawrócił i w miarę możliwości pojechał do domu, bylebty tylko siano nie zmokło. Ja wsiadłem na rower i ruszylem w stronę domu. W połowie drogi złapał mnie deszcz, ha desz to mało powiedziane, to była ulewa, do tego dookoła grzmiało i zaczęło ciskać piorunami.
Pieknie - pomyślałem, jestem cały mokry prowadzę jadę na metalowy rowerze, jestem doskonały przewpdnikiem prądu.  W pewnym momencie, zaczęło tak bardzo padać, że musiałem zejść z roweru bo nie dało się jechać, nie było na mnie nawet jednego suchego skrawka. Gdyby nie ta burza naokoło, wcale bym nie narzekał, bo deszcz był ciepły, nawt przyjemny, tylko za duży.
Jakimś cudem udało mi się dotrzeć do gospdarstwa i oczywiście, kiedy tylko zdążyłem wejść na podwórko, prawie, że przestało padać, został tylko drobny deszcz.  A że byłem cały pomry, to powoli bez pośmiechu odstawiłem rower i zkierowałem się w stornę domu.
    - Boże Piotrek, już mieliśmy wsiadać w auto i cię szukać- przed dom wyskoczyła Emili.
    - Nic mi nie jest, po prostu tak padało, że musiałem prowadzić rower bo nie dało się jechać, ale wszystko jest ok. Trochę tylko zmokłem.
    - Wysusz się i odpocznij słoneczko, zawołam cię jak będzie obiad.
Nim zdążyłem dojść do mojego pokoju, wyskoczył za mną Alex.
    - O bracie, ale miałeś prysznic. W polu się zmęczyłeś to pod rodzę cię umyło- zaczął się śmiać.
    - Dobra dobra cwaniaczku, zamiast się nabijać to wskakuj do mnie do łazienki i przynieś mi ręcznik, bo ja ciucy muszę przed domem zdjąć,  bo w sirodku wszysko bedzie mokre.
  Alex nie czekając wskoczył do łazienki i ręcznik powiesił mi na drzwiach. Ja zdjąłem byty, skarpety, spodnie i koszulkę. Miałem na sobie białe slipy, które były też tak mokre, że wyglądało jakbym ich nie miał, przykleily mi się do ciała wiec praktycznie wszystko było widać. Nie czekając aż ktoś mnie zobaczy wskoczyłem do pokoju i zaczłame się wycierać.
    - Dejmuj to czowieku, wytrzuj się porządnie, bo i tak już nie masz czego ukrywac,- Alex zaczął się śmiać na głos, pokazując palcem na moje slipy, które idealnie przybrały kształt mojego penisa.
   Nigdy nie miałem problemów ze swoim ciałem, nie wsydziłem się nagości, na basenie pod prysznicami, zawsze kąpałem się nago, więc i teraz nie miałe powodów do wstydu. Szybko zdjąłem slipki, wrzuciłem je du umywalki, porządnie się wytarłem odłożyłem recznik i paradowałem przez cały pokój nago, złapałem świeże bokserki i założyłem na siebie.
    - No to teraz nie mam przed toba już żadnych tajemnic- zacząłem się śmiać spoglądając na Alexa.
    - No mogę powiedzieć, że poznałem cię w 100%.
    - taaa, teraz tylko czekać aż ciebie tak złapie deszcz cwaniaczku- zażartowałem sobie.
     - Buhha, ja nie potrzebuję deszczu, żeby się rozbierać - zaśmiał się Alex.
Położyłem się na łóżku, on położył się obok, właczylismy tv, przeskakując po kanałach, rozmawialiśmy o wszystkim czekając na obiad.
 Och Alex, żebyś ty wiedział , jak mi z tobą dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz