wtorek, 30 października 2018

Rozbita Familia

Historia się tworzy…
“Przypadek” to opowiadanie wyśnione, to obrazy, które ujrzałem pewnej nocy i zdecydowałem się je możliwie jak najlepiej przelać na “papier”. Możliwe, że historia komuś przydarzył się naprawdę, natomiast zakończenie będzie czystą fikcją wymyśloną przeze mnie.
Możliwe, że ta historia przydarzyła się mnie w innym życiu, skoro mój mózg podczas snu mi ją pokazał.
Zbieżność miejsc, imion i nazw jest przypadkowa.


I tu zaczyna się historia…

PRZYPADEK

Rozdział I

“Rozbita Familia”

Moja sytuacja dla przeciętnego nastolatka, wchodzącego w dorosłe życie zapewne byłaby idealna, wręcz fantastyczna. Dobrze zdany egzamin maturalny, pozwalający dostać się na wymarzone  w moim przypadku to weterynaria oraz bardzo dobra sytuacja materialna. Wszystko wydawałoby się piękne, poza jednym wyjątkiem…
Mam na imię Piotr mam 19 lat, od urodzenie mieszkam w Warszawie, to moje piękne miasto, które znam jak własną kieszeń. Właśnie otrzymałem wyniki egzaminu maturalnego, wyniki z przedmiotów rozszerzonych bez problemu pozwolą mi się dostać na wymarzone studia.. Kocham zwierzęta od dziecka i zamierzam zostać lekarzem od zwierząt, zwłaszcza, że mam już przydomek kocia mama. Od małego moje życie było po prostu łatwe, nigdy o nic nie musiałem walczyć, zawsze wszystko dostawałem na tacy, no może poza jednym , jestem jedynakiem. Zawsze brakowało mi rodzeństwa. Ale miałem ich , mich rodziców, których oczkiem w głowie jestem.  Mój tato Przemysław 45l prywatny przedsiębiorca a konkretnie prowadzi dobrze prosperujący zakład blacharsko- lakierniczy. I wydaje mi się, że to właśnie on zaraził mnie pasją do pięknych aut. Moja mama Roksana 43l niebywale piękna kobieta, którą zawsze nazywają moją siostrą a nie mamą. Zawodowo Dyrektor Departamentu Kanałów Zdalnych w jednym z dużych polskich banków.
Zawsze było kolorowo, nigdy kasy nam nie brakowało, mieszkamy w pięknym 3 pokojowym mieszkaniu w centrum miasta, od kiedy pamiętam zawsze wakacje spędzaliśmy naszą trójką w przeróżnych miejscach od Kanady aż po Chiny ale najbardziej kocham pewne bardzo wyjątkowe miejsce, niby oklepane ale dla mnie piękne moje Zakopane. Nie pytajcie dlaczego akurat stolica tatr bo nie wiem, tak po prostu jest i już. Szkoła zawsze była dla mnie spoko, dobrze się uczyłem, może nie byłem jakoś mega lubiany, ale zawsze miałem kasę a to niestety budowało pozycję. Mimo wszystko, zawsze jakoś lepiej  dogadywałem się z dziewczynami. W gimnazjum moją najlepszą przyjaciółką była Aga, która się we mnie podkochiwała, w liceum zaś Agę zamieniłem na Dominikę, z którą mogłem te konie kraść.
Poza szkołą, jakoś nie miałem wielu znajomych, życie w wielkich blokach ma to do siebie, że sąsiadów to się raczej dobrze nie zna.  Mimo wszystko miałem super dzieciństwo, dwójka moich najlepszych przyjaciół mieszkała razem ze mną, czyli mama i tata. Tworzyliśmy naprawdę zgraną paczkę, no właśnie “tworzyliśmy”.
Od roku między rodzicami coś nie grało, raz bardziej raz mniej ale coś się psuło.
Aż do wczoraj kiedy to przyszli do mnie do pokoju, poważnie porozmawiać.
-Piotruś masz chwilę? chcielibyśmy z tatą pogadać. - Taki ton u mojej mamy, nigdy nie zwiastował nic dobrego.
-Chciałbym powiedzieć, że nie aby tylko uniknąć tego co usłyszę ale patrząc po waszych minach raczej tego nie uniknę. - gestem zaprosiłem ich do mojego pokoju.
-My spapraliśmy sprawę, a Ty odczuwasz tego skutki synu - powiedział tata z wymuszonym uśmiechem.
-Dobra jestem dorosły, więc widzę co się dzieję, wzajemną miłość do siebie zastąpiliście uszczypliwością i unikaniem się.
-Tak naprawdę, odezwał się się ojciec. To ja wszystko zepsułem i jeżeli musisz kogoś obwiniać to mnie.
-Obwiniać o co?
-O rozwód- cicho odezwała się mama ze spuszczoną głową.
A we mnie coś zamarło, niby podejrzewałem, że to może nastąpić ale to słowa wypowiedziane na głos, jeszcze bardziej mnie zdołowało.
-Puściłeś się? - Zapytałem bezpośrednio ojca z wyczuwalnym gniewem w głosie
Nie odpowiedział nic, tylko spuścił głowę jak tchórz co dla mnie było jednoznaczną odpowiedzią. Podszedłem do mamy i ją mocno przytuliłem , nie płakała, nie drżała chyba była już pogodzona z sytuacją. Więc bez słowa złapałem telefon i wyszedłem z domu, musiałem odetchnąć, przejść się rozładować złość i frustrację. Bo dla mnie rozwód rodziców to nie tylko rozwód rodziców, to rozpad naszej świętej trójcy, kochającej się rodziny i najlepszych przyjaciół.
Po kilku godzinach, kiedy wróciłem do domu, na dworze było już ciemno, w kuchni paliło się światło, przy stole siedziała mama i patrzyła na mnie ze smutkiem. Ojca nie widziałem, najwyraźniej się wyprowadził.
-Gdzie ten zdrajca ? - wypaliłem bez namysłu.
Mama nie odpowiedziała od razu tylko pokazała mi abym usiadł obok niej. Kiedy usiadłem powoli powiedziała.
- Nie miej do niego żalu, ojciec po prostu się zakochał, ponownie. - powiedziała z wyczuwalnym smutkiem.
-Rozwalił naszą rodzinę a ty jeszcze go bronisz….
-Nie bronię. staram się go zrozumieć. Musisz wiedzieć jedno, cokolwiek by się wydarzyło ojciec zawsze będzie cię kochał tak samo jak i ja. Owszem rozwalił naszą rodzinę ale to zawsze będzie twój ojciec, proszę pamiętaj o tym. Nie osądzaj go, bo kiedyś sam zrozumiesz, że miłość mimo tego, że jest piękna może być okrutna. Okrutna bo jak sam widzisz, potrafi rozwalić nawet świętą trójcę. .- Mówiąc to wstała od stołu , pocałowała mnie w czoło i poszła do sypialni. Ja też po chwili wstałem, automatycznie wziąłem kąpiel i położyłem się do łóżka ..
Nocy nie przespałem , rozmyślałem , byłem podłamany.
Jak będzie wyglądać teraz nowe życie, o siebie się nie martwiłem, bałem się o mamę, czy ona sobie z tym poradzi?
A ojciec, o nim nie myślałem, teraz był najmniej istotny.
Kilka kolejnych dni było podobnych, mama codziennie rano wychodziła do pracy, późnym popołudniem wracała, jedliśmy wspólnie obiad, trochę rozmawialiśmy, oglądaliśmy filmy. Nie zdarzyło się nic nowego, nic nadzwyczajnego, wszystko jakby wróciło do normy, tyle, że bez ojca. On się nie odzywał, nie dzwonił, nie próbował tłumaczyć. Kiedy tylko próbowałem z mamą poruszać ten temat, ona ucinała rozmowę, mówiąc, że sobie poradzimy, mamy siebie.
Mama to była moja prawdziwa przyjaciółka, która wiedziała o mnie wszystko, łącznie z tym, że jestem gejem i cholernie podobają mi się szczupli, fajnie zbudowani blondyni. Nie jeden raz oglądając film razem obgadywaliśmy aktorów i to było fajne bo to było prawdziwe. To jest prawdziwe.
Pewnego pięknego lipcowego popołudnia, 3 tygodnie po wyprowadzce ojca, mama wróciła z pracy wyraźnie zadowolona. Nie wiedziałem co się wydarzyło ale cieszyłem się, że moja rodzicielka ma dobry humor.
-Czy coś się stało ? spytałem . Odwróciła się do mnie i pokiwała głową.
-Jadę do Tajlandii, powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Jak to do Tajlandii, dlaczego, sama ? zdziwiłem się.
Okazało się, że mamy Departamen osiągnął jakiś najwyższy wynik sprzedaży i ona oraz kilka innych osób zostali zaproszenii przez prezesa banku na 2 tygodniowy wyjazd integracyjny do Tajlandii właśnie.
-A co, tak się wydaje pieniądze klientów- roześmiała się.
- Czyli zostawisz mnie na 2 tygodnie samego, chata wolna?
- No właśnie nie, i tu mam dla ciebie pewną propozycję, nie wiem czy będziesz zadowolony czy też nie ale pamiętaj wybór należy do Ciebie.
To co powiedziała mi mama, trochę mnie zdziwiło, propozycja była no, po prostu dziwna, jakby z księżyca, nigdy o niczym takim nie rozmawialiśmy aż tu nagle…
Sam nie wiedziałem co o tym myśleć, zgodzić się czy nie?
Ale jak pokazała przyszłość ta decyzja, zmieniła moje życie, zmieniła mnie….

2 komentarze:

  1. To ja może zacznę od samego początku.
    Nie będę już komentować zapisów dialogów, bo widzę, że w nowszych postach jest wszystko cacy i tak, jak być powinno.
    Masz dużą tendencje do wpakowywania za dużo w jedno zdanie. Tak naprawdę im dłuższe, skomplikowane zdanie, tym większe prawdopodobieństwo, że wkradnie się jakiś błąd. Na spokojnie mógłbyś stworzyć dwa, a nawet trzy, oddzielne zdania z tych długaśnych zdań :D .

    Jak już pisałam wcześniej, zauważyłam, że w nowszych rozdziałach nie ma tyle błędów, co teraz. Może lepiej będzie poprawić stary tekst, by był podobny stylem i schludnością do tych nowszych?
    Tak naprawdę jedyne, co mi tutaj przeszkadza, to chaotyczność. Sprawia wrażenie, że to wszystko dzieje się... za szybko. Wiele rzeczy jest ukróconych, co prawda może to był właśnie Twój zamysł, drogi Autorze. Ta skrótowość przeszkadza, bo... naprawdę się chce czytać więcej i bardziej szczegółowo – więcej uczuć, wrażeń. Pomoże to przy wcielaniu się w głównego bohatera, pozwoli poczuć to, co właśnie czuje bohater. Nie mówię, że nie ma tych uczuć wcale, bo jednak są.
    Może ja już przestanę narzekać :D

    Z reguły nie czytam opowiadań osadzonych w Polsce, ale Twój blog bardzo mnie zaciekawił. Fabuła tego opowiadania również i, szczerze mówiąc, dalej chcę to czytać. Wrażenia jakie odniosłam po tym rozdziale? Przez moment chciałam się wycofać, ale stwierdziłam, że przecież początkowe rozdziały zazwyczaj są właśnie takie. W porównaniu z tymi świeżymi, stare rozdziały wychodzą na tym słabo. Zazwyczaj.
    Nie zrażam się, bo gdybym to zrobiła, później bym żałowała, że zostawiłam taką perełkę.

    Życzę dużo weny, zaangażowania i zabawy przy pisaniu tego opowiadania.
    Pozdrawiam,
    Chise.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    fabuła jest bardzo ciekawa, zastanawiam się co to za propozycja i co się jeszcze wydarzy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń